sobota, 11 lutego 2012

Dobre złego początki...;)


Witam serdecznie;)

Pierwsza myśl o założeniu bloga przemknęła mi przez głowę w połowie ciąży, ale szybko wszystko się rozmyło. Wydawało mi się, że jak tylko moja córcia przyjdzie na świat to nie będę już mieć ani siły ani chęci na szycie i tworzenie moich skarbów, a co powiedzieć na pisanie bloga.

A jednak… na początku może i tak było, ale z czasem Zuzol zaczęła być coraz bardziej samodzielna, a stopniowo wraz z jej wzrostem zyskiwałam coraz więcej swobody. A chęć tworzenia dla niej wyjątkowych zabawek, ubranek itp. Była silniejsza od zmęczenia i tak rozkręciłam się na całego!;)

Moja przygoda z szyciem zaczęła się naprawdę dawno… hmmm… naprawdę dawno temu…. Jak miałam z siedem lat od którejś z przyjaciółek mamy dostałam maszynę do szycia dla dzieci – niestety nie przetrwała próby czasu – ale w głowie wciąż mam jej obrazek..;) Nie można było zrobić sobie nią krzywdy, ale szyć owszem… Zostałam wówczas projektantką i krawcową dla moich lalek.

Po jakimś czasie oczywiście mi się to znudziło, to chyba standard że w tym wieku nic nie jest w stanie zainteresować już na zawszę. Dzieciom wszystko się szybko nudzi i na okrągło szukają innych inspirujących zajęć.

Szycie odeszło w zapomnienie na kilka lat. W między czasie było kila porywów do szycia, ale nigdy na dłużej, do czasu…

A teraz szycie powróciło do mojego życia po raz kolejny i chyba zagości w nim już na stałe. Ale może zacznę od początku… Kiedy zaszłam w ciążę, ni3e bez problemów oczywiście, okazało się, że muszę ją spędzić w domu. Lubię bardzo swoją pracę – kocham wręcz cyferki, ale zdrowie dziecka stało się dla mnie priorytetem. Oczywiście zagrożona ciąża zdecydowanie ograniczyła moje możliwości, wielu rzeczy w domu niestety nie mogłam robić. I wtedy postanowiłam poświęcić swój czas na przygotowania wyjątkowych przedmiotów dla mojej córki. Zaczęłam szyć…. Filcowe zawieszki do jej pokoju. Kiedy mój mąż zauważył jak mnie to uspokaja i ile frajdy mi sprawia, uknuł chytry plan… zorganizował dla mnie maszynę do szycia i od tej pory jestem nałogową-krawcową.

Ale to brzmi, hehe… szyję wszystko co wpadnie mi do głowy. Początkowo moje małe dzieła cieszyły tylko moje oczy, później oglądała je rodzina i bliscy znajomi. Później zaczęłam dostawać od nich zamówienia. A teraz od kiedy po 1,5roku wróciłam do pracy i pokazałam koleżankom co powstaje w moim domowym zaciszu, stało się już dla mnie jasne. I w związku z niemałym zainteresowaniem, powróciłam do pomysłu założenia bloga by dzielić się z kim się da tym co sprawia mi tak ogromną przyjemność – nałogowym szyciem.

Wbrew pozorom im więcej jest obowiązków (bo doszedł mi cały etat), to mam naprawdę dużo czasu naszycie. Nagle stałam się na tyle zorganizowana by w miarę możliwości na wszystko mieć czas.

A teraz, praca, dom, dzidzia i maszyna…i maszyna... i maszyna...;)

1 komentarz:

  1. Ja również założyłam swój blog będąc w pierwszej ciąży. Wtedy zaczęłam się moja przygoda z sutaszem. Obecnie jestem w drugiej ciąży i próbuję swoich sił również w innych technikach ale moją miłością jest sutasz i tak chyba już zostanie.
    Do szycia na maszynie niestety nie mam talentu :(

    Pozdrawiam ciepło
    Dorota ;)

    OdpowiedzUsuń